F1 2014 zostało zapowiedziane kilka miesięcy temu i już po kilku dniach od pierwszej wzmianki było wiadomo, że nie powinniśmy spodziewać się rewolucji. Codemasters poinformowało, że ta odsłona dostępna będzie na klasyczne już konsole, a kolejne F1, które ma zadebiutować w pierwszej połowie 2015 roku, będzie opracowane od zera na nowe platformy. Co więc wyszło z takiej formuły?
Start zabawy trochę uproszczono i bardzo dobrze. Zamiast zabawy w testy młodych kierowców wsiadamy do bolidu, przejeżdżamy jedno kółko wyścigowe i gra nas informuje o tym jak jesteśmy słabi. Mnie, po latach jazdy w serie rajdowe i zabawę z grami pokroju Forza Motorsport, test szybko sprowadził na ziemię sugerując, że jestem bardziej niż kiepski. To może spotkać każdego, kto na co dzień nie śmiga bolidami od Codemasters. Jednak pierwszy wyścig szybko zmienia pogląd na całą zabawę i kilka okrążeń wystarczy do szybkiego pomykania między bolidami rywali. Ogólnie większość graczy nie powinna mieć problemów z czerpaniem radości z jazdy.
Zanim przejdziemy do samej rozgrywki, podsumujmy przygotowane tryby. Mamy klasyczne formy zabawy: solo, multiplayera sieciowego oraz split/screen. Ten ostatni daje całkiem sporo radochy i jeżeli znajdziecie towarzysza do zabawy to można przyjemnie spędzić czas na jednej kanapie. Tryb kariery jest zdecydowanym ukłonem w stronę miłośników F1. Mamy tu wszystko co trzeba. Przejeżdżamy kolejne sezony w różnych zespołach i walczymy o tytuły. Są informacje z prasy i propozycje startów w innych ekipach, brakuje jednak trochę klimatu i wydarzeń niezależnych od gracza.
Pozytywnym zaskoczeniem jest możliwość startów od razu w topowym teamie. Nie musimy się tułać słabszym bolidem, co jest dobre, ale tylko do końca pierwszego sezonu. Rozumiem, że Schumacher czy Vettel mogli się rajcować kolejnym tytułem mistrzowskim, ale siedząc przed konsolą liczyłem na większą różnorodność w rozgrywce. Zawsze ścigamy się z tymi samymi rywalami, a Formuła 1 w wydaniu wirtualnym zdaje się stać w miejscu. Szkoda, że nie umożliwiono w grze na licencji F1 rozegrania na przykład kilku sezonów z uwzględnieniem zmian w zespołach itp.Klimat psują też detale. Na przykład wygrywając pierwszy wyścig zobaczyłem na kombinezonie, że nazywam się Bottas. Czy naprawdę nie dało się nanieść na kombinezon w animacjach nazwiska gracza? To widywaliśmy w grach dziesięć lat temu.Nie samymi mistrzostwami gra żyje i możemy korzystać z wyzwań, a te dostarczają sporo zabawy i pozwalają zróżnicować rozgrywkę. Jeżeli więc nieco znuży Was kolejny sezon i wygrany wyścig to możecie skupić się na rozmaitych celach. Co do samej rozgrywki byłem pozytywnie zaskoczony. Formuła 1 nigdy nie przyciągała mnie na dłużej, ale montowanie się w kolejne okrążenia było dość zajmujące, a próby pokonania perfekcyjnie kolejnych kółek dla mnie stanowiły wyzwanie. Trochę mniej wymagająca była bezpośrednia walka z rywalami - wiekszość potyczek przypominała wyprzedzanie na autostradzie. Wirtualni kierowcy F1 zdają się być mało zmotywowani do wygrywania.
Mistrzowie Kodów zgubili gdzieś tryb Legend, co jest małym rozczarowaniem. Jedna z największych atrakcji ostatniej części została najwyraźniej wyrzucona na śmietnik. Choć mam podejrzenie, że może powrócić triumfalnie w przyszłorocznej odsłonie.
Jazda bolidami może się wydawać trudna przez pierwsze minuty. Wystarczy tylko załapać jazdę odpowiednią linią, przyzwyczaić się do punktów hamowania i mamy prostą i przyjemną zręcznościówkę. Nie jest to symulacja, ale bolid zachowuje się dość naturalnie i może stanowić satysfakcjonujące wyzwanie. Nawet da się po zahaczeniu o pobocze obrócić bolid. Nie mniej spotkała mnie zabawna sytuacja, gdy próby kręcenia bączków na mokrym torze skończyły się jazdą w kółko przypominającą upalanie Toyoty Yaris z nauki jazdy.F1 2014 nie tylko przyjemnie sie prowadzi, ale też cieszy oko. Ten sam silnik graficzny co w zeszłorocznej edycji pozwolił na poprawę detali, jak nieco lepsze cienie czy odbicia na bolidach. F1 2014 jak na wyścigi jest grą wystarczająco ładną. A po włączeniu deszczowego wyścigu mamy na ekranie graficzną ekstazę. Wzbijająca się woda, krople przesuwające się po ekranie i rzeki płynące po zakrętach. Tutaj Codemasters spisało się na medal.
Miłym zaskoczeniem był dźwięk bolidów. Jak wszyscy wiedzą w dobiegającym końca sezonie bolidy korzystają z doładowanych silników V6. Brzmią one w rzeczywistości fatalnie i wręcz zasmucająco, ale w grze udało się uzyskać dobry kompromis. Zmianę w dźwięku słychać, ale człowiek nie ma ochoty wyrzucić słuchawek przez okno. To naprawdę duży plus. Niestety do testów dysponowałem angielską wersją gry, więc nie było mi dane usłyszeć Andrzeja Borowczyka. Oryginalne dialogi nie budzą zastrzeżeń i zostały dobrze wykonane.
Oczywiście nie ustrzeżono się pewnych błędów. Gdzieniegdzie pojawią się niewyraźne tekstury, a miejscami widać większą ilość rozmyć aby zatuszować słabszą jakość. Trzeba pamiętać o jednym. Jeżeli przeszkadza Wam grafika otoczenia w grze wyścigowej to znaczy że jedziecie za wolno. Najzabawniejszą niedoróbką w F1 2014 był widok w lusterkach podczas przejazdu alei serwisowej. Widok bolidu Ferrari z gigantycznych pikseli był rozbrajający. Do tego stopnia, że chyba z sentymentu odkopię moje Commodore C64 i pogram w kilka klasyków minionego stulecia. Na szczęście deweloper ustrzegł się błędów przeszkadzających w zabawie. F1 2014 naprawdę cieszy oko i wykorzystuje dobrze leciwe już konsole.